kelly96
Kelliskowy Bywalec
Dołączył: 11 Mar 2009
Posty: 455
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: zachodniopomorskie
|
Wysłany: Pon 19:47, 06 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Kathtube: Jestem teraz niesamowitym szczęściarzem i wiele osób będzie mi zazdrościć. Obok mnie siedzi brat Jan Paweł Maria, tak? (facet chciał wiedzieć czy wymawiać to po francusku czy angielsku). Ale to jeszcze nie jest sensacją. Sensacją jest kim on był przedtem: był powodem szybszego bicia serc wielu młodych ludzi, zwłaszcza dziewcząt. Ale został stworzony do innej drogi. Obok mnie siedzi mnich, który wybrał drogę niezbyt częstą dla kogoś, kto był wielką gwiazdą, a teraz jest mnichem w szarym habicie. Drogi Padziku Kelly, cały świat zna cię pod tym imieniem. Jak zostałeś mnichem?
Paddy: Odkąd byłem dzieckiem myślałem, że się ożenię i będę miał rodzinę jak mój ojciec. Na początku muzyka była centrum mojego życia, ale jak już powiedziałem wczoraj, był taki moment w moim życiu, kiedy miałem około 20 lat, kiedy byliśmy na szczycie sukcesu, kiedy poczułem wielką pustkę w środku. Miałem wszystko, o czym marzy większość ludzi - dużo pieniędzy, mieszkaliśmy w wielkim zamku, odnieśliśmy sukces. Całkiem odwrotnie: to spowodowało wielką pustkę, której nic nie było w stanie wypełnić. Dodatkowo, zerwałem z moją dziewczyną i zorientowałem się, że wszystkie moje ideały dotyczące miłości zostały zniszczone. Potem było coś jakby depresja, kryzys osobowościowy. Nie wiedziałem, kim tak naprawdę jestem. „Kim jestem? Czy jestem gwiazdą? Czy jestem artystą? Czy naprawdę jestem tym, kim myślę że jestem czy o którym inni myślą, że jestem?". Zacząłem szukać prawdy. Podczas tego czasu cierpienia i ciemności zacząłem po raz pierwszy zadawać sobie naprawdę głębokie pytania: „Jaki jest sens życie, jeśli to wszystko mnie nie satysfakcjonuje?". Nawet muzyka już mnie nie cieszyła. „Jaki jest sens tego wszystkiego, po co istniejemy? Skąd przyszedłem i dokąd dążę? Czy posiadam duszę? Czy mam coś co będzie nadal żyło po śmierci? A jeśli tak, dokąd to pójdzie?" W mojej rodzinie wszyscy byli ochrzczeni i wszyscy byliśmy wychowani jako katolicy. Ale z powodu naszego sukcesu i ciągłych podróży nie praktykowaliśmy naszej wiary. Bóg był zawsze z nami, ale my nie zawsze byliśmy z nim.
Kathtube: Nie dostrzegałeś Go, nie słyszałeś Go...
Paddy: Dokładnie. Inne rzeczy uważaliśmy za ważniejsze od Niego, podczas gdy powinniśmy postrzegać Jego za najważniejszą rzecz. I to poszukiwanie prawdy zmieniło się w życie wypełnione modlitwą po tym jak pojechałem do Lourdes. Zacząłem codziennie czytać Biblię, poszukiwałem też informacji o innych religiach, ale osoba przemówiła do mnie. To było tak, jakby on nie był kimś z przeszłości, był kimś kto mówił do mnie w tym właśnie momencie. Rzeczy, które zrobił i powiedział, zgodnie z tymi tekstami, w jakiś sposób trafiły do mojego serca. Więc krok po kroku, po powrocie z Lourdes w 1999 roku, zacząłem się modlić. A potem po raz pierwszy od wielu lat poszedłem do spowiedzi i bardzo mi ulżyło. Myślę, że to był początek nowego życia.
Kathtube: I to nowe życie sprawiło, że zostawiłeś wszystko co miałeś i teraz siedzisz tu w swoim szarym habicie. I teraz zastanawiam się, dlaczego wybrałeś ten właśnie zakon? Jest tyle innych, dlaczego ten?
Paddy: Przyglądałem się wielu zakonom, na przykład zakonowi Matki Teresy w Indiach. Znałem też paru benedyktynów i franciszkanów z USA, z Bronxu. Ale to Bóg sprawił, że wstąpiłem do zakonu św. Jana. Nie rozumiałem tego, dopóki do nich nie dołączyłem. Tak naprawdę nie wiem dlaczego, ale zauważyłem ich radość. Mieli odpowiedzi na moje pytania i „pali się tam ogień". To nie jest tylko jakiś rodzaj „stylu życia". Znam zakonników, którzy byli milionerami i zostawili wszystko, aby podążać za Jezusem. Mieli tą młodość, radość i ogień, która mnie urzekła. Z nimi czułem się jak w domu. A potem odkryłem ducha św. Jana.
Kathtube: Tak, to bardzo interesujące, że właśnie te nowe zakony przyciągają tak wielu młodych ludzi pomimo że są o wiele bardziej surowe niż stare zakony. Zabawne jest, i bardzo mi się to podoba, że pójście za Bogiem jest zawsze przygodą. Nie zawsze wiesz, dokąd cię to zaprowadzi. Ale teraz zadam pytanie, które zainteresuje wielu ludzi: co z twoją muzyką teraz, kiedy jesteś mnichem?
Paddy: Przez ostatnie cztery lata, odkąd wstąpiłem do zakonu, napisałem wiele piosenek i muzyka wciąż jest moim hobby. Ale teraz moje piosenki zamieniły się w modlitwy. Zacząłem pisać religijne piosenki już kiedy się nawracałem. Ale teraz, muzyka stała się sposobem zwracania się do Boga. Nie pokazuję się publicznie. To był pierwszy raz, gdy to zrobiłem. Ale wola boska, nie wykluczam, że to może w przyszłości odgrywać pewną rolę w moim powołaniu.
Kathtube: Mogę sobie to całkiem łatwo wyobrazić. Kiedy Bóg sprawia, że ktoś staje się tak sławnym muzykiem, nie wierzę że nagle chce czegoś zupełnie innego. Myślę, że to był rodzaj przygotowania. I mogę sobie wyobrazić, że charyzmatyczny muzyk może być charyzmatycznym misjonarzem.
Paddy: Myślę, że kiedy spojrzysz na współczesnych młodych ludzi, zobaczysz że oni wszyscy chodzą z iPodami przy sobie. A jeśli chcesz głosić Jego słowo, musisz dostać się do tych iPodów. A jeśli muzyka jest sposobem, aby opowiadać im o słowach Boga, w sposób do którego są przyzwyczajeni i który lubią, dlaczego tego nie robić?
Potem facet od wywiadu zaprosił Padzika, żeby wystąpił w Linzu na festiwalu, który chce żeby był organizowany przez zakon św. Jana. Na co Padzik: Jestem gotowy na wszystko tak długo jak jest to wolą Boga.
Wywiad pochodzi z forum Kellyfamily.pl
a to taki wywiad przetłumaczony
Post został pochwalony 0 razy
|
|